Z Villach przebiliśmy się do Włoch autostradą (chyba) A2, zwaną Autostrada Alpe-Adria. Po drodze mijaliśmy peełno urokliwych miasteczek ale Młody spał, więc chcieliśmy trochę przyśpieszyć. Na szczęście nie było korków i do Udine dotarliśmy bez większych przeszkód. Jednak darowaliśmy je sobie i pojechaliśmy do Palmanova. To jest coś niesamowitego. Każdy, kto myślał, że Zamość ma plan prawie idealny nigdy już tak nie powie po wizycie w tym mieście. Tam wszystko jest jak spod linijki - po prostu cudo! Polecam jako warte do zwiedzenia. Młody się wybudził i zaczynał marudzić, że już chce wysiąść. Na szczęście do miejsca pierwszego noclegu nie było już daleko...